Rzeszów. Wariograf pozwala wykryć fałszerza luksusowych zegarków

Ofiarami kradzieży pracowniczych w handlu padają najczęściej kierownicy i właściciele sklepów.

W tym przypadku jednak ofiarą byli konsumenci i gdyby nie przypadek, oraz badanie wariografem, proceder podmiany luksusowych zegarków na podróbki nie ujrzałby światła dziennego.


Przykra niespodzianka u zegarmistrza


Kiedy kupujemy markową rzecz na aukcji internetowej lub w serwisie ogłoszeniowym liczymy się z tym, że produkt może być podróbką. Jeśli jednak kupujemy go w oficjalnym salonie, a towar ma nienaruszoną metkę, jesteśmy pewni, że kupiliśmy oryginał. Jak się okazuje, niekiedy błędnie.
Przekonała się o tym klientka jednego z salonów jubilerskich, która swojemu mężowi na 20 rocznice
ślubu kupiła kosztowny, luksusowy zegarek marki Atlantic za nieco ponad 6000 zł. O takim zegarku,
mąż marzył już wiele lat.
Niestety, pół rok po zakupie okazało się, że prawdopodobnie trzeba wymienić baterię w zegarku.
Zamiast oddawać zegarek na gwarancji do zakładu, mąż udał się do znajomego, hobbysty zegarków
dysponującego prasą zegarmistrzowską, by pomógł mu docisnąć dekiel zegarka po wymianie baterii.
Kolega zauważył nieścisłości w wyglądzie zegarka i zasugerował koledze, że nabył imitację. Zegarek
zaniesiono do ekspertyzy zegarmistrzowskiej i obawy się potwierdziły.
Konfrontacja w salonie
Kobieta, która nabyła zegarek, pojechała z nim do salonu i w rozmowie z właścicielem przedstawiła
swoje obawy. Zegarek przekazano do dalszej ekspertyzy i okazało się, że faktycznie, nie jest to
oryginał. Klient domagał się zaś zwrotu pieniędzy (na podstawie art. 559-561 KC) za zegarek oraz
ekspertyzy.
Właściciel salonu zarzekał się, że sytuacja, w której w jego sklepie sprzedano by fałszywkę, jest
niemożliwa. Kierownik sklepu przypomniał sobie, że kilka miesięcy wcześniej miał klienta, który po
zakupie zegarka Atlantic, wrócił z nim 4 dni później do sklepu, żądając zwrotu pieniędzy i mówiąc, że
kupił podróbkę. Zwrot towaru wykonano, ale zarzutami klienta nikt się nie przejął – sprzedawca
mówił wtedy, że klient był arogancki i roszczeniowy.
Choć sytuacje dzieliła duża perspektywa czasowa, właściciel salonu był zaniepokojony utratą
wiarygodności w oczach klientów. Jednocześnie istniało ryzyko, że to klient podmienił zegarki i teraz
domagał się niesłusznie odszkodowania. Właściciel wytłumaczył pracownikom sytuacje i poprosił
wszystkich o udział w badaniu wariograficznym, dzięki któremu zyskałby dowód pośredni na to, że
sklep nie odpowiada za podróbki.
Wariograf ujawnia fałszerza
Każdemu z czterech pracowników salonu zadano te same zestawy pytań. Były one przede wszystkim
nastawione na sprawdzenie tego, czy badany dokonał podmiany zegarków w salonie oraz czy
klientom zostały sprzedane podróbki zegarków innych marek.
Reakcja emocjonalna jednego z pracowników na pytanie o podmianie zegarków oraz na markę
Adriatica i Certina zasugerowała, że pracownik nie tylko wiedział o fałszerstwie, ale być może
wykonywał je na większą skalę.

Z uwagi na to, że w tym przypadku nastąpił zbieg przepisów – pracownik nie tylko wprowadzał do
obrotu podróbki (art. 305 Prawa własności przemysłowej), ale również oszukiwał nabywców (art. 286
KK) oraz działał na niekorzyść pracodawcy, właściciel zdecydował się zgłosić sprawę na policję.