Gdańsk

Wariograf ujawnia sprawcę kradzieży z sejfów w hostelu

W jednym z hosteli w centrum miasta Gdańsk ktoś okradał sejfy hotelowe. Podejrzanych było kilku pracowników, ale żaden nie przyznawał się do winy. Sprawcę zidentyfikował dopiero wariograf.

Wykrywacz kłamstw w Gdańsku wskazuję sprawcę kradzieży z sejfu

Mienie gości hostelu zagrożone

Hostel, w którym doszło do zdarzenia, posiada kilka pokoi prywatnych oraz kilkuosobowe dormitoria. Goście, którzy chcą bezpiecznie przechowywać cenne rzeczy, mogli wynająć małe sejfy umieszczone obok recepcji.

W jednym z najgorętszych miesięcy letniego sezonu wakacyjnego, do kierownika hostelu zgłoszono trzy przypadki kradzieży z sejfów. Byli to zagraniczni goście, którzy wynajęli skrytki. W jednym przypadku zginął tablet, w dwóch pozostałych pieniądze.

Hostel nie bierze odpowiedzialności za pozostawione w sejfach rzeczy, ale taka sytuacja może nadszarpnąć reputację hostelu. Ze względu na to, iż goście byli w Gdańsku przejazdem i nie chcieli zgłaszać sprawy na policję, nie zaangażowano do sprawy organów ścigania.

Zawężenie kręgu podejrzanych

Problematyczne było to, że nie było żadnych śladów manipulacji w sejfie. Kierownik uznał zatem, że być może dla gości zgłoszenie domniemanej kradzieży było jedynie sposobem na wymuszenie niższej opłaty za hostel. Kiedy jednak sytuacje zaczęły się powtarzać i pojawiło się kilka nowych zgłoszeń, trzeba było zareagować.

Do skrytek dostęp ma każdy pracownik oraz w zasadzie większość gości. Są chronione kodem PIN, który nadaje sam wynajmujący. Analiza monitoringu nie pozwoliła ujawnić sprawcy, ale ponieważ kradzieże zdarzały się w różnych dniach na przestrzeni 2 miesięcy założono, że sprawcą jest któryś z pracowników.

Wariograf pośrednio ujawnia sprawcę

Kierownik hotelu najpierw skierował na badania wariograficzne realizowane przez Instytut Badań Wariograficznych dwie ostatnio zatrudnione osoby, ale badanie nie wykazało ich związku ze sprawą. Po kolejnym miesiącu, w czasie którego znów doszło do kradzieży, na badanie zaproszono kolejne trzy osoby. Wśród nich zatrudnioną na stanowisko pokojowej kobietę, która w dniu badania zgłosiła, że jest chora. Badanie wariograficzne trzeba było przełożyć, bo tego typu badań nie wykonuje się, kiedy badany jest przeziębiony czy w jakiś inny sposób odczuwa pogorszenie samopoczucia. Kiedy po dwóch tygodniach kobieta zgłosiła się na badanie, nie potwierdziło ono, że jest to osoba, która dokonała kradzieży, ale wskazało, że istnieje związek między nią a całą sprawą.

Mając pewność, że trop jest dobry, kierownik hotelu zawiadomił policję. Śledztwo wykazało, że kobieta była w zmowie z informatykiem, który pracując na zlecenie, zajmował się serwisowanie sprzętu komputerowego, monitoringu oraz sieci wifi w hostelu.

Informatyk wykorzystywał tzw. master code w sejfach, czyli domyślną kombinację, jaką ustawia się sejfom na wypadek, gdyby gość hotelowy zapomniał swojego kodu lub postanowił zażartować i zablokować sejf przed wyjazdem.

Każdy nowy sejf posiada tak kod fabrycznie i z reguły są to same zera. Osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo w hotelu powinna ten kod zmienić, ale w tym przypadku kierownik zaniechał tej czynności, dlatego za pomocą kodu złożonego z samych zer można było otworzyć każdy sejf w hotelowym pokoju.

Informatyk zauważył błąd i postanowił go wykorzystać. Otwierał sejfy, zabierał mienie, a następnie umieszczał je w szafce pokojówki, która zajmowała się jego odsprzedażą poprzez portal aukcyjny.